Obserwatorzy

Popularne posty

środa, 20 lutego 2019

I Wyprawa Jaskiniowców Świętokrzyskich: ŁAGÓW - ROZDZIAŁ PIERWSZY


27.08.2018

Skład: Obara, Makumba, Ja

Trasa: Łagów - Dolina Łagowicy - Jaskinia Zbójecka - Łagów

  Jaskinie stanowią zupełnie odrębny świat, zamknięty w mroku ograniczonym siecią trudno dostępnych korytarzy. Pełno w nim błota, wstrętnych pająków i przejmującej ciszy. Te abstrakcyjne połączenia składają się na obraz miejsca, do którego nie każdy chce się dostać. Nie każdy jest bowiem w stanie przemóc swoje lęki i poddać się wirowi ciekawości, porzucając z dala od siebie myśli o czyhającym na każdym kroku niebezpieczeństwie. Wizja utknięcia w pułapce bez wyjścia, gdzie wszystko dookoła chce Cię zabić, jest mocno frapująca i powoduje uwidacznianie się wielu głęboko skrytych reakcji organizmu, których w normalnych warunkach próżno jest poznać. 
  A jednak jaskinie od niepamiętnych czasów zachwycają kolejnych śmiałków, chcących zagłębić się w ich tajemnice. Jaskiniowa niedostępność, często i dziewiczość, działają na niektórych wręcz podniecająco, podsycając wiecznie rozżarzony ogień przygody tlący się w każdym z nas. Przez te kilka chwil spędzonych pod ziemią możemy oderwać się od rzeczywistości, puścić wodzę fantazji, która nieraz znajduje odzwierciedlenie w osobliwych tworach form naciekowych. Niepodrabialna oryginalność jaskiniowego królestwa, dzieli ludzi, na tych, którzy je kochają, chcąc nieustannie do niego wracać, a także tych, u których wywołuje same negatywne emocje.

  Korzystając z ostatnich dni wakacji, postanowiłem wybrać się na pierwszą wyprawę jaskiniową. Szukając w internecie odpowiedniego miejsca na eksploracje, natrafiłem na ciekawe zdjęcia z wnętrza Jaskini Zbójeckiej w Łagowie. Na przystanku przed kościołem Św. Wojciecha, czekali na mnie Makumba i Obara. Po chwili przyjechał autobus nr 206, którym dotarliśmy na miejsce. Pokręciliśmy się trochę w pobliżu rynku szukając szlaku. Z rynku udaliśmy się w stronę mostku na Łagowicy. Według mojej mapy gdzieś przy jej brzegu miała znajdować się jaskinia. Ruszyliśmy więc na jej poszukiwania. Zgodnie z nawigacją weszliśmy pod most i szukaliśmy najwęższego przejścia przez rzekę.

Łagowica
Rzeczka Łagowica

Po oddaniu dzikiego susa byliśmy na jej drugim brzegu. W końcu znaleźliśmy się na asfaltowej drodze. Kiedy minęliśmy ostatnie zabudowania, dotarliśmy do grupy wapiennych skałek.

Dolina Łagowicy skałki 1

Nie znaliśmy jednak dokładnej lokalizacji poszukiwanego przez nas obiektu. Po serii niepowodzeń i wspinania się po skałach, dzięki któremu zobaczyłem, że ktoś z oddali nas obserwuje; nareszcie dotarliśmy do otworu wejściowego Lisiej Jamy.

Dolina Łagowicy skałki 2

Dolina Łagowicy skałki 3

Dolina Łagowicy jaskinia lisia jama
Lisia Jama w Dolinie Łagowicy
Po przebraniu się w odzież roboczą, zaczęliśmy szykować się do zagłębienia się w dziurę. Ostatecznie oświetlając latarkami jej wnętrze, szybko zrezygnowaliśmy z penetracji dalszych partii. Jednym słowem była po prostu za mała. Następnie zaczęliśmy kierować się do Wąwozu Dule. Po drodze spotkaliśmy naszego obserwatora - miejscowego pana, który opowiedział nam historię tutejszych skałek, wspominając, że przed laty były znacznie lepiej widoczne. Pokazał nam też przydatne skróty. Niedługo potem znaleźliśmy się przed wejściem do jaskini.

Jaskinia Zbójecka

Jaskinia Zbójecka


Jaskinia Zbójecka
Otwór wejściowy
Nasze plecaki ukryliśmy w najmniej dostępnych częściach, a ze sobą wzięliśmy tylko najpotrzebniejsze rzeczy, wśród których znalazły się czekolady i koc termiczny Makumby. Upchaliśmy je do mojego plecaka owiniętego w czarny worek na śmieci. Z takim wyposażeniem rozpoczęliśmy dalszą podróż. Po przejściu przez całkiem dużą i wysoką komorę, w której zachwyciły nas zachowane formy nacieków, wkroczyliśmy do niezwykle wąskiego przejścia, którego pokonanie wymagało nie lada umiejętności.

Jaskinia Zbójecka

Jaskinia Zbójecka

Jaskinia Zbójecka

Jaskinia Zbójecka

Jaskinia Zbójecka
Tworzący się stalaktyt
Najpierw lewa, potem prawa noga i dopiero ręce. Tak to mniej więcej wyglądało. Musieliśmy jednak uważać, by się nie zaklinować, a mi i Makumbie niewiele do tego brakowało. Dodatkowo sprawę utrudniał transport plecaka. Czasami myślałem, że nie przejdzie w węższych miejscach, ale zawsze jakimś cudem się mieścił. Zdecydowanie tutejsza jaskinia różniła się od tych, po których dotychczas wędrowaliśmy.

Jaskinia Zbójecka

Jaskinia Zbójecka

Jaskinia Zbójecka


Jaskinia Zbójecka

Jaskinia Zbójecka
Potężne stalagnaty tuż przed wejściem do Sali Naciekowej
Potem przyszła przyjemniejsza część wyprawy, którą były piękne stalagmity, kolumny naciekowe i pola ryżowe.

Jaskinia Zbójecka
Żeberka i zasłony

Jaskinia Zbójecka


Cały czas szukaliśmy jednak wejścia do Sali Naciekowej, w której podobno znajdowały się najpiękniejsze nacieki. Zachęceni poszukiwaniami, dotarliśmy do pięciometrowej głębokości studni, która prowadziła do najgłębszych partii jaskini. Jeszcze nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się z obiektami o rozwinięciu pionowym, więc stanowiło to dla nas ciekawe wyzwanie jak na pierwszą jaskiniową wyprawę. Wykorzystując zieloną linę, zeszliśmy na sam dół.

Makuba i Obara nad studnią
Jako pierwszy zszedł Makumba, potem Ja i na końcu Obara. Na dole jeszcze przez chwilę szliśmy dość szerokim korytarzem. W jednej z zasypanych odnóg bocznych, zobaczyliśmy ślady pazurów, do dziś nie wiemy czyich.

Jaskinia Zbójecka
Tajemnicze ślady pazurów
Niestety przejście dalszej części przez ciasny zacisk stanowiło dla nas wtedy przeszkodę nie do pokonania.

Jaskinia Zbójecka
Dalej już nie dało rady

Jaskinia Zbójecka

Jaskinia Zbójecka

Jaskinia Zbójecka

Postanowiliśmy, że wrócimy tu ponownie, ale tym razem zejdziemy na sam dół. Trzeba dodać, że nie mieliśmy zbyt dużo czasu do najbliższego autobusu, więc zaczęliśmy powoli wychodzić. Nie było łatwo. Ubrudzeni po uszy w glinie, po pół godzinie przeciskania się i czołgania, szukając jak najlepszej drogi powrotnej, wydostaliśmy się do obszernej sali. Nie mogliśmy jednak jeszcze wyłonić się na powierzchnię. Słysząc czyjeś odgłosy w oddali, nie chcieliśmy nikogo przestraszyć naszym jaskiniowym wyglądem. Po przebraniu się i krótkiej rozmowie z turystami, niedowierzającymi, że jaskinia ma ponad 100  metrów długości, mogliśmy wydostać się na zewnątrz. Wygłodniali zjedliśmy prawie cały prowiant jaki tylko mieliśmy i powędrowaliśmy na autobus. Pierwszą wyprawę Jaskiniowców Świętokrzyskich trzeba uznać jak najbardziej za udaną. Był strach pomieszany z zachwytem, ale pozostał także lekki niedosyt, że można było zobaczyć więcej.

Kościół w Łagowie
Pomnik przed kościołem w Łagowie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz