13.06.2020
Skład: Tomek z Maksem, Maja, Locht, Kędzier, Oliwka, Bugli, Raku, Ja
Trasa: Krzeszowice PKP - G. Buczyna - Czarny Staw - Niedźwiedzia Góra - Kłm. Stara Sztolnia - Krzeszowice PKP, ok. 20 km
Tenczynek to niewielka wieś położona niecałe 30 km od Krakowa. Słynie z browaru, stawów oraz licznych pozostałości po prężnie działających w tym regionie kopalniach węgla kamiennego, które swoje wydobycie rozpoczęły już pod koniec XVIII wieku. Miejscowość ta jako dawny ośrodek górnictwa węglowego funkcjonowała jeszcze do połowy lat 50-tych XX wieku, kiedy to zakończono wydobycie w najdłużej działającej Kopalni Krystyna.
6:30. Tego dnia była to godzina naszej zbiórki. Mimo tak wczesnej pory na termometrze widniało już ponad 20 kresek powyżej zera. Upał, skwar, gorąc. Te i inne synonimy przychodziły mi wówczas na myśl. Były one jednak niczym, w porównaniu z tym, co działo się przez niemalże trzy kolejne godziny jazdy pociągiem. Obowiązkowe noszenie maseczek dodatkowo spotęgowało uczucie duchoty. Na dworcu w Krakowie do ekipy dołączył Locht oraz mój klasowy kolega Tomek wraz ze swoim czworonożnym towarzyszem Maksem. Kiedy dotarliśmy do Krzeszowic, wycieczkowy skład powiększył się o Maję. Będąc już w komplecie mogliśmy wreszcie ruszyć w trasę. Najpierw czekał nas 2,5 km odcinek asfaltem, o którym nie ma co się rozpisywać. Po tym jakże nudnym fragmencie, wkroczyliśmy do lasu, porastającego północny stok Góry Buczyna.
A jest ich całkiem sporo.
Ciekawe co dostrzegła w oddali lewa strona ekipy? Foto: Kędzier |
Foto: Statyw |
Czworonożny słodziak spisał się świetnie jako model |
Wreszcie przyszedł czas, by grupa, w której byłem także ja, weszła do wnętrza sztolni. Po pokonaniu zabudowanego cegłami wejścia i niezgrabnym wślizgnięciu się nim; znalazłem się w środku.
Na szczęście innym poszło gładko i mogliśmy przystąpić do zwiedzania.
Możliwe, że właśnie przy pomocy tych haków mocowane było oświetlenie w obiekcie, jednak ich dokładne przeznaczenie nie jest znane Foto: Raku |
Na ścianach sztolni mierzących aż 5 metrów wysokości, co jakiś czas pojawiały się różnorodne polewy naciekowe, tworzące niewielkie wodospady.
Musieliśmy także uważnie patrzeć pod nogi, bo i tam skrywały się podziemne cuda.
Zagadkowy twór natury. |
Zachwyceni fotograficznym potencjałem jednej ze ścian ruszyliśmy po resztę ekipy, która posiadała niezbędne źródła światła.
Walcząc z ostrym cieniem sztolni |
118 metrów korytarzy bardzo szybko się skończyło i niebawem musieliśmy udać się na powierzchnię, gdzie przywitała nas fala gorąca.
W stronę światła |
Kolejnym celem było zdobycie szczytu Buczyny, gdzie spod krzyża rozpościerała się ciekawa, choć już trochę zarastająca panorama.
Foto: Bugli |
Po opuszczeniu lasu, zaczęła się najbardziej męcząca część wycieczki, czyli wędrówka po otwartej przestrzeni wśród zabudowań Tenczynka, która niebawem zamieniła się na łażenie poboczem ruchliwej drogi.
Browar Tenczynek w całej okazałości |
Kiedy uczeń prosi nauczyciela o lepszą ocenę na koniec roku ;) |
Po drugiej stronie jezdni wypatrzyliśmy niknącą wśród wysokich traw i paproci, ścieżkę, która biegła pod linią wysokiego napięcia. Korzystając z okazji postanowiliśmy kontynuować nią wędrówkę. Początkowo szło się całkiem przyjemnie, do momentu kiedy nie zaczął pojawiać się podmokły teren. Stanowił on wyzwanie dla Tomka, który za wszelką cenę starał się, by Maks wrócił czysty do domu.
Czworonóg jednak nie dawał za wygraną i za wszelką cenę chciał przejść po błotnistych kałużach.
Ostatecznie ścieżka wyprowadziła nas wprost na drogę, którą doszliśmy pod Czarny Staw. Tutaj zrobiliśmy sobie krótki, ale jakże potrzebny postój.
Foto: Locht |
Foto: Locht |
Skalne autostrady |
Po wyjściu z lasu, znaleźliśmy się na asfaltowej dróżce. Będący na niej cień, towarzyszył nam jeszcze przez kilka następnych kilometrów. Kiedy dotarliśmy do Bramy Zwierzynieckiej, pożegnaliśmy się z Mają, która zaraz po wycieczce udała się na wspinaczkę skalną.
Pochodząca z XIX wieku Brama Zwierzyniecka |
Kościół św. Jana Pawła II |
Okulary przeciwsłoneczne. Kolekcja letnia. |
Kiedy uporaliśmy się ze stromymi ścieżkami i przedzieraniem się przez krzaki, zeszliśmy na dno kamieniołomu, gdzie oprócz rzucającego się w oczy wapiennika, znajdował się niewielki, wykuty w skale magazyn na materiały wybuchowe. Zamiast nich znaleźliśmy mnóstwo śmieci, które na szczęście znajdowały się praktycznie przy samym wejściu, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć obiekt w całej okazałości. Zgodnie z nazwą w kamieniołomie Stara Sztolnia, znajduje się obecnie zasypany i zagruzowany otwór do sztolni, która ciągnęła się na długości blisko 2150 metrów!
Wnętrze w surowym stylu |
Foto: Locht |
Prawdziwą wisienką na torcie był żelazny most bocznicy kolejowej prowadzącej do kamieniołomu z 1901 roku. Choć brzmi solidnie w rzeczywistości jego konstrukcja była już mocno nadgryziona zębem czasu. Przejście na drugą stronę rzeki wymagało od każdego z uczestników wycieczki mnóstwa odwagi. Dodatkowym powodem strachu były dziury znajdujące się w spróchniałych deskach, przez które widać było płynącą pod mostem Krzeszówkę.
"Potężna barierka" Foto: Locht |
I kiedy myśleliśmy, że to już koniec atrakcji, czekało nas przejście starym, częściowo drewnianym wiaduktem. Niektóre z tutejszych desek, leżała swobodnie, nie przymocowana niczym do konstrukcji. Każdy kolejny krok był przypłacony niepewnością, czy któraś z nich przypadkiem nie załamie się, pod jednym z nas.
Cena strachu choć wysoka jak konstrukcja wiaduktu, zniknęła w chwili gdy znaleźliśmy się po drugiej stronie torów.
Wygląda na to, że wróciliście do ulubionych form penetrowania terenu. Ale ten dojazd... makabra.
OdpowiedzUsuńPiękny ten świat na zewnątrz i we wnętrzu ziemi.
No cóż. Coś kosztem czegoś. U nas w regionie większość podziemnych obiektów mamy już odwiedzonych, więc musimy szukać trochę dalej :)
UsuńMega ta wycieczka, po prostu szok, że można tyle ciekawych rzecz znaleźć w tej okolicy. Pozdrowienia! :)
OdpowiedzUsuńTenczynek ma do zaoferowania jeszcze wiele interesujących atrakcji, ale nie sposób ich ogarnąć w ciągu jednego dnia. Również gorąco pozdrawiamy :)
Usuń