Obserwatorzy

Popularne posty

środa, 10 czerwca 2020

Wycieczka nr 67: PROWADZIŁ NAS ŁOŚ


6.06.2020

Skład: Oliwka, Bary, Makumba, Bugli, Raku i Ja

Trasa: Daleszyce - Niwy - Rez. Białe Ługi - G. Kamień - Słopiec Szlachecki - Kłm. Słopiec - Słopiec Rządowy, ok. 21 km

Kto kiedykolwiek łaził po torfowiskach, ten wie, że to wciągające, ale i cholernie niebezpieczne. To sport ekstremalny dla zapalonych wariatów. Śmierć czai się na każdym kroku. Wszystko wokół sprawia wrażenie, jakby chciało ci powiedzieć, że już nigdy stąd nie wyjdziesz. Od wylegujących się żmii, po zwodniczy torf, który z daleka wygląda na niewinną kałużę, a w rzeczywistości okazuje się grzęzawiskiem głębokim na kilka metrów. 

Foto: Raku

Foto: Raku

Ta właśnie niedostępność chroniła torfowiska przed niszczycielską ręką człowieka wiekami. Nie bez powodu do dziś torfowiska uważa się za ostatnie ostoje dzikości. I pomyśleć, że gdzieś, w najgęstszych świętokrzyskich kniejach, w widłach rozlewiska rzeki Czarnej uchowało się jedno z największych śródleśnych torfowisk Europy. Przez niemal cały rok niedostępne, dziś wpuściło nas do siebie. Zwabiło wizją spotkania z królem tutejszej krainy. Z łosiem. 

Panuje tu prosta zasada. Wkraczasz na terytorium rządzone przez przyrodę. Jedyną szansą, aby wyjść stąd w jednym kawałku to podporządkowanie się jej regułom gry. 



Jeśli chcesz wytropić zwierzę musisz zachowywać się jak zwierzę, myśleć jak ono. Podążać za pragnieniem głodu, a tym samym śladem jego żerowania. Zwierzęta wybierają zwykle najprostsze rozwiązania w przemieszczaniu się. To lokalni przewodnicy najlepsi w swoim fachu. Nawet w tak nieprzyjaznym miejscu jak to istnieją szlaki. Wystarczy tylko nauczyć się dostrzegać ścieżki wygniecione w trawie, racice odbite w błocie, połamane gałązki i zaufać. Staje się to o wiele prostsze, gdy u boku towarzyszy ci wieloletni myśliwy. 

Na pierwszy ślad łosia natrafiliśmy blisko godzinę temu. Od tego czasu trochę się ich nazbierało. Prowadziły środkiem największej podmokłej polany jaką w życiu widziałem, w kierunku wysokich szuwarów. Byliśmy w dwóch trzecich drogi, gdy w oczy rzucił nam się wyleżany dołek. Pierwsza myśl - legowisko. Podeszliśmy bliżej. To, co tam zastaliśmy wywołało odrazę. Cała masa rozrzuconych kości. Wybielonych przez Słońce, ogołoconych do ostatniego strzępu mięsa przez wilki. Należały do łosia, który najprawdopodobniej próbował wydostać się z dołu, w który wpadł. Próby oswobodzenia się spełzły na klęsce. Unieruchomionego łosia zastała zima. Umierał w męczarniach przyglądając się jak rzuca się na niego wygłodniała wataha, dla której to był szczęśliwy dzień. Szlachetniejszej śmierci chyba nie mógł sobie wyśnić król torfowisk.

Za nic w świecie nie zamierzaliśmy podzielić losu łosia. Mieliśmy się na baczności. 



Torfowisko to taka wielkowymiarowa, wiecznie przesączona gąbka, którą gdy się naciśnie wylewa z siebie litry cuchnącej wody. Brodzenie w niej godzinami przyprawia o obłęd. Przez gąszcz traw przebija się świadomość, że nie tylko ty przyglądasz się dzikości, ale i odwrotnie - ona wpatruje się w ciebie. Oczami ptaków czatujących na szczytach sosen, myszołów krążących po niebie niczym sępy. I czeka cierpliwie na twój błąd, by pierwotna ucieczka od cywilizacji stała się twoim grobem. Torfowiska nie wybaczają błędów.  

Odechciało nam się zabawy w tropicieli. Woda chlupocząca w butach w połączeniu z nieznośnym upałem gnała nas w cień lasu. Punktem odniesienia była 35-metrowa wieża obserwacyjna górująca nad drzewami. Pod nią właśnie zmierzaliśmy. 

Nie zawsze pierwszy plan zdjęcia jest wart uwagi tak jak w tym przypadku.
Wystarczy spojrzeć ponad linię drzew by dostrzec samotny obłoczek.
Foto: Raku

Foto: Raku

Tzw. piezometr, pozwalający określić poziom wód gruntowych rezerwatu a tym samym opracować plan jego skutecznej ochrony w przyszłości

Chodząc latami po lasach odkryłem prawidłowość, że kiedy nauczysz się już rozpoznawać i odróżniać od siebie zbiorowiska roślinne, już ze znacznej odległości jesteś w stanie przewidzieć jaki teren cię czeka. Oto przykład: pół kilometra przed tobą wystrzeliwuje linia smukłych drzew. Rozpoznajesz w nich olsze. Znając ich preferencje siedliskowe, już wiesz, że za te 500 metrów czeka cię najpewniej przeprawa przez rzekę. Im szersza ta linia, tym większe prawdopodobieństwo, że i rzeka do płytkich strumyczków nie należy.

Zbiorowiska roślinne mają to do siebie, że przechodzą płynnie z jednych, w drugie. Pomiędzy nimi zawsze jest strefa przejściowa łącząca cechy obydwu. Podobnie tutaj. Torfowisko nie kończyło się natychmiast i od tak wyrastał las. Absolutnie nie! Najpierw torfowisko w formie podmokłej polany, dalej nadal podmokle, lecz teren był nierówny, towarzyszyły liczne kępy trawy. Następnie pojawiły się pierwsze, karłowate sosny i wodzące za nos mentolowym zapachem bagno. Wraz ze wzrostem nachylenia terenu poziom wody opadał, liczba drzew rosła, a i one same stawały się coraz wyższe. Aż weszliśmy na wydmę porośniętą suchym borem.




Nieopodal wydmy wznosiło się niskie wzgórze o adekwatnej nazwie Kamień. Zbocza wzgórza rozsiane były bowiem głazami. Najbardziej okazałe sterczały na szczycie. Przypominały tron. Według legendy w miejscu tym często wypoczywał sam król Jagiełło robiąc sobie przerwę na strawę podczas polowań po okolicznych lasach.

Mielibyśmy być gorsi od króla? Gdzie tam. Sami się zatrzymaliśmy. I zjedliśmy. I urządziliśmy konkurs bekania. Idę o zakład, że sam Jagiełło nie odpuściłby sobie takiej przyjemności.

Wychodnie skalne na górze Kamień Trzemosna

Wychodnie skalne na górze Kamień Trzemosna
Najciekawsza ze wszystkich formacji skalnych: Kamienny Tron

Dostrzegalnia przeciwpożarowa na górze Kamień Trzemosna
Wieża ciekawa, ale chmurki też niczego sobie

Ja się pytam o co im chodzi z całą tą suszą? Ledwo co zdążyły przeschnąć skarpety, a tu rzeka nam wylała. Akurat na ścieżkę, którą zamierzaliśmy przejść. Szczęściem jakaś dobra dusza zostawiła po sobie prowizoryczne mostki z gałęzi. Może nie był to szczyt luksusu, jednak pozwolił przedostać się na drugi brzeg unikając brodzenia po łydki. Kierunek Słopiec!

Mogłoby się wydawać, że Słopiec za wiele turyście zaoferować nie może. Ot zwykła wioska jakich są tysiące. Sprawdźmy z resztą co w tej kwestii mówią Internety. Pierwsza z brzegu, Wikipedia: dwór z XVIII wieku, ruiny młyna i rezerwat torfowiskowy. Szkoda, że zapomnieli wspomnieć o niewielkim kamieniołomie położonym na uboczu wsi. 


Kukułka szerokolistna

Słopiec dwór
Dwór szlachecki z XIX wieku

Wmawiam sobie, że to tylko zwyczajna opona z traktora. Udaję, że pozostałe cztery nie istnieją. Żadne tam dzikie wysypisko śmieci. Nie zrażaj się pierwszym wrażeniem, powtarzam. Kieruj się zasadą, że nawet z szamba można wyłowić perłę. Wystarczy tylko zmienić perspektywę. I wtedy na wysokości moich kolan dostrzegam pulsujący czarny ruch. Schylam się z aparatem i nagrywam spektakl. Jest co nagrywać.

A tam czarna, żywa kula z mrówek. Owady oblepiają pień u nasady drzewa. Zmieniają pozycje, ruszają skrzydełkami, a te wibrują. Trwa rójka. Samce zalecają się do samic, a gdy te ulegną panowie głodni zbliżeń biorą się do roboty. 
Zapłonione mrówki wielokrotnie odrywały się z macierzystej kuli na dno wyrobiska, z którego echem niósł się żabi rechot. Poszliśmy przyjrzeć się temu z bliska.   

Słopiec kamieniołom wapieni
Choć sam kamieniołom z daleka wygląda na zaśmiecony i nieciekawy, to kiedy znajdziemy się na dnie wyrobiska szybko zmienimy zdanie
Foto: Raku


Słopiec kamieniołom wapieni
Owalne formy stromatoporoidowe i amphipory

Obserwowanie przyrody uwrażliwia. Zmniejsza dystans. Pozwala odnaleźć cząstkę człowieka w innym żywym stworzeniu. Zachowania zwierząt stają się zaskakująco znajome. Żaba przestaje być zwyczajną żabą. Wiele was łączy, spójrz. Żaba tak jak ty czasem zalotnie mrugnie oczami, lubi pomoczyć tyłek w wodzie, albo wydać głośne dźwięki, aby zwrócić uwagę przeciwnej płci. A jeśli to do ciebie nie przemawia przyjrzyj się kijankom. Następnie wróć pamięcią do lekcji biologii w podstawówce i przypomnij sobie obrazek z książki jak sam wyglądałeś przed narodzinami. 
I jak dostrzegasz podobieństwo?

Żaba zielona
Prawdopodobnie żaba jeziorkowa

Żaba zielona

4 komentarze:

  1. No ładna traska, fajne te skałki w Radomicach. Pogoda dopisała widzę. Pozdrowienia od Commandosów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skałki w Radomicach były dla mnie internetowym odkryciem, zwłaszcza, że o nich kompletnie wcześniej nie słyszałem. Jak widać siedzenie podczas domowej kwarantanny ma też jakieś plusy.

      Usuń
  2. Bogato. W tym rezerwacie byliśmy 11 lat temu. Nie odważyliśmy się wejść głębiej, bo było mokro. Ale góra Kamień - dla mnie nowe miejsce. Jak już będzie można normalnie podrózować, to zacznę kopiować Wasze pomysły na ciekawe miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na teren torfowiska weszliśmy dzięki tegorocznej suszy. To właśnie przez nią poziom tutejszych wód obniżył się o blisko 20 cm. Co do Góry Kamień znalazłem ją kilka lat temu, ale zawsze było na nią jakoś nie po drodze.
      Z miłą chęcią zobaczę wersję naszych wycieczek w innym wydaniu.

      Usuń