Obserwatorzy

Popularne posty

piątek, 31 maja 2019

V Wyprawa Jaskiniowców Świętokrzyskich: JASKINIE BIAŁEGO ZAGŁĘBIA


25.05.2019

Skład: Raku, Makumba i Ja

Trasa: Kowala Mała - Jaskinia Odstrzelona - Jaskinia Wodna - Nowiny

Wszystko zaczęło się od tego, że w internecie znalazłem bardzo ciekawy artykuł o nowo odkrytych jaskiniach województwa świętokrzyskiego. Nie mogąc doczekać się zobaczenia chociaż kilku z nich, jeszcze tego samego dnia, umieściłem informacje o nowej wyprawie. Naszą trasę rozpoczęliśmy od przystanku przy remizie strażackiej w Kowali Małej. Następnie polami, zawędrowaliśmy w okolicę nieczynnego kamieniołomu, gdzie zostało nam jedynie poszukać otworu jaskini.

Miłek letni

Miejscami było mokro!
Foto: Raku

Widok na Chęciny
Foto: Raku

Foto: Raku

Szałwia łąkowa
Błądząc przez kilkanaście minut, wreszcie wybraliśmy jakąś ścieżkę i dalej przez tarninowe zarośla, dotarliśmy do niewielkiego prześwitu.


Berberys

Foto: Raku

Z góry zauważyliśmy dawną hałdę i wysoką na kilka metrów skalną ścianę, będącą pozostałością po kamieniołomie.


Postanowiliśmy zejść po niej na sam dół wyrobiska.

Foto: Raku
Gdy to już mieliśmy za sobą, rozdzieliliśmy się na dwie grupy i zaczęliśmy poszukiwania jaskini. Około 10 minut później, udało mi się zlokalizować otwór.


Położony był w dawnym wyrobisku. Istniały dwa warianty dostania się na dół. Pierwszy - zjazd po linie i drugi - zejście stromą ścieżką. Tym razem, (a robimy to niezwykle rzadko) wybraliśmy ten łatwiejszy. Mimo niewielkich trudności z jego pokonaniem, do asekuracji służyła nam zaczepiona na pobliskim drzewie lina.


Do środka dostaliśmy się przechodząc pod mostem skalnym.


Foto: Raku



Dalej wśród wysokich ścian, które dawniej stanowiły pierwotny korytarz jaskini i niestety zniszczonych już polew naciekowych, dotarliśmy do otworu wejściowego.


Po zagłębieniu się do środka, jeszcze kilka metrów korytarza prowadziło w głąb jaskini.


Tuż za otworem

Grzybki naciekowe


Gdy dotarliśmy do skalnej ściany, musieliśmy zawrócić. Z pozyskanych wcześniej informacji wiedzieliśmy, że jaskinia ma ponad 28 metrów, zatem musiała mieć jakiś boczny korytarz. Rzeczywiście, kilka chwil później udało nam się go znaleźć.



Wprowadził nas do niskiej i niewielkiej salki, która stanowiła jednocześnie zakończenie jaskini.

Jeden ze wciąż aktywnych stalaktytów 

Niewielka szczotka kalcytowa

Fragment zawierający różankę zelejowską

Zaczątki przyszłych heliktytów
Mimo swoich niewielkich rozmiarów, jaskinia wzbudziła wśród nas jak najbardziej pozytywne odczucia. Miały na to duży wpływ jej lokalizacja, zachowane nacieki, w tym niewielkie (2-3 mm) kryształy, być może stanowiące zaczątek heliktytów.




Niecodzienny jest również fakt, że jaskinia ta w latach 70-tych w wyniku prac prowadzonych w kamieniołomie, została odstrzelona. Dzięki zaangażowaniu Klubu Łódzkiego, w 2008 roku została odkopana i stała się dostępna.

Krzyżownica zwyczajna

Widoczne z oddali zabudowania Zakładu Przeróbki Wapieni Trzuskawica


Zawilec wielkokwiatowy
Zaraza (prawdopodobnie) czerwonawa


Pajęcznica gałęzista




Po bardzo dokładnej eksploracji, ponownie polami, poszliśmy do Nowin, gdzie czekał na nas obecnie zalany kamieniołom wraz z opuszczonym osadnikiem.

Widoczny z daleka otwór Jaskini Wodnej
Foto: Raku





Nie mogliśmy oczywiście powstrzymać się, by poschodzić po metalowych drabinkach :) Pozwoliło nam to dogłębniej podziwiać uroki tego miejsca. W oddali widoczne były wapienne skałki, znajdujące się tuż nad lustrem wody.

Skalna Brama

Wiedziałem, że gdzieś w ich pobliżu znajduje się otwór do Jaskini Wodnej. Ze względu na to, że jak mówi sama nazwa jaskinia ta częściowo wypełniona jest wodą, nie nastawiałem się na jej zwiedzanie. Kiedy wreszcie udało nam się dotrzeć nad skałki, stwierdziliśmy, że jest zbyt wysoko, by móc zejść po linie.


Raku na fragmencie dawnych torów kolejki prowadzącej dawniej do kamieniołomu
Musieliśmy więc poszukać innego rozwiązania. Przy asekuracji liny, dostałem się do zagłębienia w terenie. To właśnie tam znalazłem niewielki, praktycznie niemożliwy do pokonania drugi otwór. Stanowiła go 2-metrowa studnia. Zejście nią było niezwykle niebezpieczne ze względu na co chwila obsypujące się kamienie. Żeby najpierw dostać się do środka, musieliśmy usunąć zalegające i zaklinowane głazy, które w każdej chwili groziły obrywem. Po godzinnych pracach, wreszcie udało nam się na tyle zabezpieczyć wejście, by można było w miarę bezpiecznie dostać się na dół. Pierwszy poszedł Makumba, potem Ja, a na sam koniec Raku.



Główny ciąg jaskini stanowił wysoki i wąski korytarz.


Ciekawe formy krasowe


Myty strop korytarza

Zdziwieni jednak byliśmy brakiem zalegającej wody. Kilka metrów dalej znaleźliśmy przyczynę całej sytuacji - całkiem spore... żeremie!

Żeremie w ... jaskini!

Jaskiniowcy przy znalezisku
Nigdy w życiu nie przypuszczałbym, że w jaskini mogą żyć bobry! Po około 15 metrach korytarz zakończył się ślepo.

Pajęczyna pokryta kroplami wody


Znajdowały się również dwie boczne odnogi. W jednej z nich znajdowała się szczelina, przez którą wpadało światło do wnętrza jaskini. Można było tutaj zobaczyć poziom lustra wody. Druga odnoga wyprowadzała na zewnątrz, na niewielką półkę skalną, otoczoną z trzech stron wysokimi skałami, a z czwartej turkusową wodą.

Raku w głównym otworze jaskini

Było to drugie wejście do jaskini. Jeszcze nigdy w naszych świętokrzyskich warunkach nie spotkałem się, by otwór jaskini znajdował się tuż nad wodą. Zdecydowanie to miejsce jest pod tym względem wyjątkowe. Taka mała namiastka Chorwacji w Górach Świętokrzyskich :)
Niestety ze względu na późną już godzinę musieliśmy zostawić na kolejny raz dwa pobliskie obiekty jaskiniowe. Może do tego czasu zostaną odkryte kolejne?