Obserwatorzy

Popularne posty

niedziela, 10 lutego 2019

Wycieczka nr 10: ŚPIOCH


12.09.2017

Skład: Kamil i Ja

Trasa: Baranówek - Karczówka - Grabina - Brusznia - Pietraszki - Zalesie - Rez. Biesak-Białogon -Baranówek, ok. 26 km

Konstrukcja licha drży, ręka trzyma taśmę, 
W sercu strach, że lada chwila nasz most trzaśnie. 

Kamil stawia krok, ja wlepiam wzrok i... 
Widzę co? Dziurawą deskę. 
Pod deską rzeka, bardziej ściek 
Barwy zielononiebieskiej. 
Ryba za rybą gna - podwodna autostrada. 
Wpaść przypadkiem i spłoszyć; no nie wypada. 

Nieco dalej, będzie gdzieś z kilometr, 
Błyska siwa skroń ledwie przez moment. 
Wśród drzew górski outfit prześwituje. 
Postać w końcu staje. Zagaduje. 
Rzecze, że tu niebezpiecznie jest ogółem, 
Dawniej kopalnia, a teraz dołów pełno, 
Na pięć, dziesięć metrów głębokie niektóre, 
Raz żem wpadł za młodu i powiem Wam jedno: 
Wydostać się samemu to istna męka, 
Dlatego nie zbaczajcie ze szlaku! Żegnam. 

Ścieżka skraca, gdy szlak krąży do przesady, 
Ale cóż począć, idziemy wedle rady. 

Kilometry lecą szalone, 
Biorę Kamila na stronę 
Szczerze pytam czy da radę, bo 
Nie uszliśmy połowy nawet.
Na co on: Stary luz, przecież jest wspaniale, 
No już, nie gadaj tyle, idziemy dalej. 

Wreszcie licznik wykręcił dwie dyszki, 
Kamil sapie, bliski jest zadyszki.
I niby jak mam ratować chłopa, 
Kiedy wkoło króluje spiekota? 

Ni jednej małej chmurki, choćby skrawka cienia. 
Gdzie nie zerkniesz, nic tylko spękana ziemia. 
I pewnie wędrówkę czekałby marny koniec, 
Gdyby nie las po przeciwnej wzgórza stronie. 
W lesie wita miła niespodzianka: 
Jest jeziorko! Choć całe w kijankach. 
Zanurzyć się, po czym wyjść zmienionym w żabę?! 
Ble! O kąpaniu nikt nie myśli nawet. 

Pod koroną starej sosny znaleźliśmy cień. 
Siedzimy więc oboje wsparci o jej pień. 
Nawijam gadkę w stylu przewodnika, 
Nie dostrzegam kiedy obok Kamil usypia.
A gdy na pytania odpowiada mi cisza,
Wtedy powtarzam całą historię raz jeszcze,
W obawie, że Kamil nie usłyszał jej wcześniej.

Jednak po dłuższym czasie sam też w końcu milknę. 
Do tak przenikliwej ciszy nie przywykłem.
Nie pomoże już najgłośniejsze wołanie, 
Senny łeb Kamila ciąży mu jak kamień. 
Ależ korci, szturchnę go, sprawdźmy co się stanie? 
Ups! Niechcący uruchomiłem chrapanie... 

Morał jakiś? Nie no bez morału raczej,
Albo w sumie dobra, co mi tam, niech stracę. 
Przewodniku drogi skończ gadać zawczasu, 
Zanim słuchacz zaśnie Ci pośrodku lasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz