10.07.2018
Skład: Makumba, Locht, Obar, Raku i Ja
Trasa: Barcza - Bukowa Góra - Łączna, ok. 23 km
W kamieniołomie zapowiadał się typowy dzień pracy. Wagoniki kolejki jak zwykle wywoziły wydobyty urobek do fabryk, gdzie zajmowano się kruszeniem piaskowca na kostkę brukową i tłuczeń. Górnicy od paru godzin uwijali się w pocie czoła, dudniąc stalowymi kilofami w skalne bloki, gdy nagle zorientowali się, że przebili się przez warstwy wodonośne. W zatrważającym tempie dno wyrobiska zaczęły zalewać hektolitry wody, która trysnęła z siłą węży strażackich. Spanikowani górnicy rzucili się do ucieczki. Po paru minutach było po wszystkim. Ci, którzy nie zdołali umknąć żywiołowi, pochłonęła wzburzona kipiel, topiąc ich żywcem.
| Wśród nieszczęśników znalazł się niejaki "Baryła". Największe z jeziorek nazwano na jego cześć, aby uczcić pamięć o ofiarach, które zeszły na wieczną szychtę. |
Od tragicznych wydarzeń minęły lata. Ucichła górnicza wrzawa, a w miejscu niegdysiejszych kamieniołomów dziś marszczą się jeziorka. Las w zadumie przegląda się w ich oliwkowej tafli, jakby chciał uczcić pamięć o ofiarach, które zeszły na wieczną szychtę.
Wraz z początkiem XXI w. przeprowadzono szereg wypraw płetwonurków w celu zbadania zalanych kamieniołomów. Wyłowiono wówczas porzucone w panice kilofy, górnicze dłuta, czy zagrzebane dotąd w mule wagoniki. Tak się składało, że w głąb lasu wiódł nas tor pordzewiałych szyn, których wąski rozstaw odpowiadał układowi z wagoników. Raz za razem odnajdywaliśmy najróżniejsze żelastwa. Z tej rozsypanki poszlak staraliśmy wywołać klatka po klatce film w odcieniu sepii. W projekcji wyobraźni migotał tłum niemych pasażerów stłoczonych na peronie widmo. Na filmowej kliszy wyprysnęły na moment plamy oksydacyjne. Po chwili widać było już wyłysiałego mięśniaka, który demonstorował krzepę zgniatając w pięści blaszaną puszkę jakby była cytryną. Ktoś inny w zamyśleniu zaciągał się tytoniowym dymem niewidzialnego papierosa. Wszyscy z utęsknieniem wypatrywali parowozu kolejki leśnej.
| Skalna harfa |
| Szmaciak gałęzisty |
czasów powstania styczniowego, kiedy to ranny dowódca oddziału polskiego schował za wiszący na gigantycznym buku ołtarzyk z wizerunkiem Matki Boskiej z Dzieciątkiem portret jakiegoś przywódcy walczącego o wolność kraju. Drzewo, wraz z ołtarzykiem i portretem, zostało ścięte nocą przez Tomka Łakomca z Klonowa, który szukał drewna na dom. Kiedy okazało się, że buk miał na sobie kapliczkę, Łakomiec udał się do księdza kanonika w Bodzentynie, a ten odnalazł obrazek pod ołtarzykiem. Przypomniano sobie wówczas nie tylko potyczkę powstańczą, ale jeszcze wcześniejsze przekazy dotyczące zawieszenia na buku wizerunku Matki Boskiej. Opowiadano bowiem, że dziewczyna pasąca na Bukowej Górze krowy natknęła się na odpoczywającego żołnierza polskiego z wojsk napoleońskich. Zmizerowany, błagał o jakiekolwiek jedzenie. Dostał kawałek sera, ale zaraz zaczął majaczyć i w godzinie śmierci zdążył jedynie pomodlić się do medalika z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej, który nosił na szyi. Z pobliskiego Wzdołu przyszli gospodarze i ksiądz. Żołnierza pogrzebano w miejscu śmierci, a na pamiątkę zdarzenia wystawiono drewnianą figurę z datą 1813, zaś na wielkim buku zawieszono ołtarzyk z Matką Boską.
Przydrożny krzyż, sędziwe drzewo, piasek, droga, źródło... Niemych świadków minionych wieków odnajdzie się wszędzie, a w każdym z nich drzemie inna nieopowiedziana opowieść, która tylko czeka aż ludzki głos obudzi ją do życia.
Prześliczne te jeziorka. A te skały. Ale formy niesamowite. Po drzewach chodzicie jak zawodowcy. Podałam bloga koledze, który lubi jaskinie. Dobrze się to czyta 😀😀😀
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest to urokliwe i mające ciekawą historię miejsce. W okolicy można znaleźć jeszcze kilka mniejszych jeziorek. Do zawodowców nam jeszcze duuużo brakuje :) Bardzo dziękujemy za podesłanie bloga Pani koledze. Mam nadzieję, że pozwoli nam to na wymianę informacji na temat nowych, ciekawych obiektów.
OdpowiedzUsuń