28.09.2018
Skład: Raku i Ja
Dzięki temu, że w piątek kończyłem wcześnie zajęcia, już po południu miałem czas dla siebie. Postanowiłem go wykorzystać na zorganizowanie wyprawy jaskiniowej. Na nasz cel wybrałem drugą najdłuższą jaskinię Kadzielni - Wschodnią. Przy skateparku czekał na mnie Raku. Razem z nim wzięliśmy się za poszukiwania ścieżki, którą mieliśmy dotrzeć do skałki. Tam miał znajdować się otwór wejściowy. Nie szukając zbyt długo, skręciliśmy w pierwszą ścieżkę pnącą się w górę. Tym samym dotarliśmy do położonego dość wysoko rumowiska. Widząc, że niedaleko nas znajduje się skałka, do której zmierzamy, zaczęliśmy iść przed siebie. Było jednak zbyt ślisko i stromo. Nie mogąc znaleźć żadnego punktu zaczepienia wśród sypiących się łupków i bojąc się upadku na sam dół, który mógł być tragiczny w skutkach, powoli zaczęliśmy zawracać. Schodząc tą samą drogą, którą niedawno wdrapywaliśmy się na górę, z powrotem weszliśmy na asfalt. Kilkadziesiąt metrów dalej znaleźliśmy odpowiednią dróżkę i dotarliśmy nią, aż do wnętrza jaskini. Zdziwiły nas przede wszystkim jej rozmiary, który nie były adekwatne do jej umiejscowienia.
|
Główny otwór wejściowy |
|
Krystaliczne szczotki kalcytowe |
|
Jeden z wielu otworów wejściowych |
|
Nacieki typu"popcorn" |
|
"Klucz wiolinowy" |
|
Jeden z mytych korytarzy |
Po kilkudziesięciu minutach spędzonych na przeciskaniu się w najmniej dostępne części jaskini, zwiedziliśmy praktycznie wszystkie zakamarki, nie licząc niewielkiej studzienki. Kiedy eksploracja zakończyła się sukcesem, przyszedł czas na przebieranie się na niewielkiej skałce.
|
Jeszcze nigdy po wyjściu z jaskini moje buty nie były tak czyste |
Zmieniając buty, nieustannie musiałem uważać, by nie stracić równowagi i w konsekwencji nie spaść w dół. Nie była to jednak ostatnia wyprawa jaskiniowców w 2018. Czekała nas jeszcze jedna. Moim zdaniem jedna z najtrudniejszych w historii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz