Obserwatorzy

Popularne posty

niedziela, 27 października 2019

Wycieczka nr 52: MAGICZNE ZAKOŃCZENIE WAKACJI


30.08.2019

Skład: Kędzier, Locht, Raku i Ja

Trasa: Bolechowice - Kłm. Zgórsko - Kłm. Bolechowice - Góra Łgawa - Czerwona Góra - Rez. Zelejowa - Rez. Góra Rzepka - Chęciny, ok. 20 km

  Tuż za plecami rozległ się grzmot. Przeszył naładowane duchotą powietrze, po czym zakłuł w uszy i... trzask! Ponowy huk, tym razem potężniejszy w sile. Uderzył potwornie blisko. Niebo w sekundzie rozświetliły błękitno-zielone błyskawice. Na nowo zapadła ciemność. Burza nie tyle co zbliżała się, co nadchodziła po nas. Do bezpiecznej ściany lasu brakowało jeszcze parę minut.
  Błysk, huk, błysk. Nacieramy wprzód. Gwałtowne podmuchy wichury kołyszą drzewami tak zgrabnie, jakby były to źdźbła zeschłej trawy. Poły płaszczy i kurtek trzepoczą. Brakuje tylko, żeby lunęło. Przyciężkie chmury tylko na to czekają, w przeciwieństwie do nas, którzy gnamy co sił. Byle zdążyć się ukryć przed kolejnym grzmotem. Byle... 
  Ale kolejnego grzmotu już nie było. Burza równie szybko ucichła, co pojawiła się znienacka. Od tak, już. Jak za sprawą jakiegoś zaklęcia. Wiatr ostatecznie przegnał ją w siną dal, nie uroniwszy choćby kropelki dżdżu. Wtedy właśnie znaleźliśmy się w lesie. 
  Minęło dosłownie dziesięć minut, gdy stanęliśmy jak wryci i tylko porozumiewawczo spojrzeliśmy na siebie. Przecież to nie mogło być to samo miejsce, w którym jeszcze rok temu (link tutaj) byliśmy gotowi zanurzyć rozgrzane ciała i popływać. Widząc spękaną ziemię zamiast turkusowej wody wreszcie dotarło do nas, że to nie iluzja, że jezioro w kamieniołomie Zgórsko przestało istnieć. 

Burza wciąż wisiała w powietrzu

Kruche skały dodatkowo utrudniały zejście


Foto: Locht


Foto: Kędzier

W jednej z pionowych ścian wypatrzyliśmy niewielką formę krasu kopalnianego, być może jest to jakaś jaskinia, ale co do tego pewności nie mamy. Z nieczynnego kamieniołomu szybko przetransportowaliśmy do pobliskiego, ale tym razem już czynnego. Widoki znad wyrobiska wynagrodziły nasze przedzieranie się przez chaszcze.

Pasmo Zgórskie na horyzoncie


Dalsza wędrówka skupiona była na zdobyciu hałdy następnego kamieniołomu na górze Łgawa, widocznej już od samego początku drogi, którą podążaliśmy.

Blisko, ...

... bliżej, ...

... tuż u celu

Dostać się na sam szczyt, nie było łatwo: tarnina, mnóstwo głazów, a oprócz tego całkiem duża stromizna.

Na tzw. niby ścieżce

Po pokonaniu tych licznych trudności, udało dostać się na szczyt. Na początku odsłonił się widok na Chęciny i spiczastą Zelejową. Kolejne kroki skierowaliśmy na drugi koniec hałdy, z którego świetnie widać było cementownię w Nowinach, kamieniołom Trzuskawica, a także Morawicy i jej bliskich okolic.

Widoki niczym z górskiej grani


Kamieniołom Trzuskawica

Od strony północnej zaś prężnie działał sporych rozmiarów kamieniołom. W przyszłości w tym miejscu planowane jest utworzenie rezerwatu przyrody nieożywionej chroniącego ciekawe odsłonięcia utworów górnodewońskich, zjawisk tektonicznych i licznych skamieniałości.

Widok nie do pomylenia z żadnym innym

Niestety nie mogliśmy się za długo nim nacieszyć, gdyż zauważyliśmy jadący patrol, a także ciężarówki, które swój punkt rozładunkowy miały w bardzo bliskim sąsiedztwie naszych zostawionych plecaków. By uniknąć spotkania z nimi, bardzo szybkim krokiem skierowaliśmy się na dół. Zejście jak zawsze stanowiło większe wyzwanie niż wejście. Wszystko poszło zgodnie z planem i pół godziny później byliśmy na drodze prowadzącej do szpitala na Czerwonej Górze.

Dalsze kilometry pokonaliśmy jednym z moich ulubionych szlaków. Zaprowadził nas aż na samą grań Zelejowej, z której tradycyjnie zeszliśmy od najbardziej stromej strony :)


Klimatyczna sosna



W kamieniołomie Szczerba, przyszedł czas na dłuższą przerwę i podszlifowanie naszych technik wspinaczkowych. Góra ta jak zawsze potrafi nas czymś zachwycić.


Aster gawędka


Tym razem odkryła przed nami swoje podziemne sekrety, ale by lepiej je poznać, będziemy musieli poczekać, aż do wiosny. Kolejną górką na trasie była Rzepka, na którą zawsze nie starczało nam czasu. Teraz jednak nie musieliśmy się śpieszyć, więc spokojnie zaczęliśmy stromą wędrówkę na sam jej szczyt, z którego rozciąga się jedna z najpiękniejszych podchęcińskich panoram.

Po lewej Grzywy Korzeczkowskie, po prawej Grząby Bolmińskie z górującą nad okolicą Czubatką 

Magiczny krajobraz
Po zobaczeniu niesamowitych widoków i charakterystycznych budynków Europejskiego Centrum Edukacji Geologicznej, które idealnie wkomponują się w tutejszy krajobraz, powędrowaliśmy do Chęcin, gdzie odwiedziliśmy naszą ulubioną pizzerię.

I tak wraz z ostatnim zjedzonym kawałkiem pizzy, w mgnieniu oka, minęło 67 dni niesamowitych wakacyjnych przygód.

2 komentarze:

  1. Na Górze Łgawa mieliśmy swego czasu mniej szczęścia, bo trafiliśmy tam w dzień roboczy - w tej sytuacji trudne podejście zaliczone, a potem spotkanie ze strażnikiem i nici ze zwiedzania.
    Ale z Zelejowej nigdy nawet nie próbujemy schodzić Waszą trasą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkania z ochroną kamieniołomu nie zawsze kończą się przyjemnie. Jako najciekawsze zawsze wspominamy wyprawy na Ostrówkę, gdzie za każdym razem goni nas jakiś patrol lub pani strażniczka. Zelejowa - no cóż z tradycją trudno zerwać, ale sądzę, że kiedy odwiedzimy ją zimą obierzemy inny wariant na zejście...

      Usuń