Obserwatorzy

Popularne posty

środa, 30 grudnia 2020

Wycieczka 77: POJEZIERZE ŚWIĘTOKRZYSKIE CZ.2

12.09.2020

Skład: Brajan, Oliwka, Bugli, Raku i Ja

Trasa: Łopuszno - G. Kościółek - Jedle - Żabiniec - Barycz - Ludwików - Łopuszno, ok. 14 km

Błękitna toń lustra wody, a wkoło lasy same, otoczone piaszczystymi wydmami. By ujrzeć taki wakacyjny obrazek nie trzeba wcale jechać na Mazury. Będąc z dala od miastowego zgiełku, pośród dziewiczej natury, wnet można pozbyć się zmartwień dnia codziennego. Nie znajdziemy tu hordy plażowiczów, chcących podkreślić swoją hierarchię w tłumie, poprzez wyznaczenie własnego terytorium kolorowym parawanem. Próżno szukać żaglówek i łódek dryfujących po falującej tafli wody. Brak również straganów z pamiątkami, czy budek z jedzeniem, gdzie króluje zapach smażonej ryby, na którą stać niewielu. W zamian za brak tych "niedogodności" dostajemy prawdziwą oazę spokoju, której nawet najskrytsze zakamarki możemy sami stopniowo odkrywać. Nic jednak za darmo. Dostępu do tych skarbów strzegą wciągające torfowiska. Komu jednak niestraszne błotniste przygody, to powinien nie zwlekać chwili dłużej i wybrać się nad Pojezierze Świętokrzyskie! Brzmi trochę jak treść jakiejś reklamy, ale promocja turystyczna tej perełce na mapie województwa na pewno nie zaszkodzi :)

Z rynku w Łopusznie, powędrowaliśmy wzdłuż drogi prowadzącej w kierunku Częstochowy. Pół godziny później na wysokości dobrze widocznej z daleka, charakterystycznej konstrukcji wieży ciśnień, wdrapaliśmy się na niewielkie wapienne wzgórze - Kościółek.


Nosi ono również nazwę Golgoty, a częściej Góry Trzech Krzyży (oryginalnie nieprawdaż :) Same krzyże zostały wzniesione dla upamiętnienia ofiar II wojny światowej pochodzących z Łopuszna i okolic. Prócz miejsca pamięci, jest to także stanowisko wielu ciekawych gatunków roślin muraw kserotermicznych, m.in dziewięćsiła bezłodygowego. Niebawem byliśmy już w sosnowym lasku, gdzie w mszystym runie udało nam się odszukać kilka smakowitych borowików i podgrzybków.

Poranne prześwity

Foto: Raku

Po przekroczeniu ruchliwej szosy wreszcie wkroczyliśmy w polne plenery, obfite w Słońce i piękne widoki na Pasmo Przedborsko-Małogoskie.

Jeden z dawnych stawów
Foto: Raku

Jako, że miałem okazję odwiedzić te okolice dwa tygodnie wcześniej nie było mowy o żadnym błądzeniu. Wędrówka szła zatem nadzwyczaj sprawnie. A dalej było już tylko piękniej. Na tyle pięknie, by móc się bardziej rozpisać. I tak dotarliśmy do głównej atrakcji wycieczki - Torfowiska Żabiniec.


Resztki babiego lata

Jeszcze przed wejściem na podmokły teren powitała nas grupa zbieraczy żurawiny, zaopatrzona w wielkie wiadra, które mimo wczesnej godziny, były niemalże wypełnione po brzegi. Postanowiliśmy dołączyć do zbiorów czerwonej księżniczki mokradeł, lecz w stopniu zbliżonym bardziej do domowego przekąszania, niż pozyskiwania w celach czysto marketingowych.


Chwilę potem byliśmy już ubrudzeni w błocie, z butami zanurzonymi po kostki w wodzie. Jeśli chodzi o poziom wód gruntowych terenu to torfowisko ma się świetnie, mimo tegorocznych, wakacyjnych upałów.


Cieszy to nad wyraz, zwłaszcza po tym co zastaliśmy na Białych Ługach. Nieustannie wyciągając z brązowej cieczy, zapadające się co chwila stopy, dotarliśmy do pierwszego z okolicznych jezior.


Nad brzegiem


Jego brzeg porastała roślinność szuwarowa, jak i gatunki typowe dla torfowisk. A oto przykład:

Czermień błotna

By przedostać się dalej musieliśmy pokonać tzw. pływające wyspy. Nazwa wymyślona przeze mnie, ale chodzi oczywiście o pło lub jak kto woli o spleję. Unoszące się na wodzie dywany roślinności, dają niesamowite wrażenie stąpania po czymś tak abstrakcyjnym, że trzeba by było to porównywać z kożuchem na mleku, połączonym z galaretką. Budzą również strach, bo przecież pod kilkucentymetrową warstwą m.in mchu znajduje się woda, a ta miejscami ma ponad metr głębokości. Chyba nikt nie chciałby zaliczyć takiej kąpieli :) 


Torfowisko powoli nabiera jesiennych barw

Ten kadr pokazuje, w jak bliskim sąsiedztwie od betonowych budynków znajduje się ten przyrodniczy zakątek


Idąc w kierunku ukazującej się na horyzoncie ściany lasu, powoli zmierzaliśmy do największego ze wszystkich jezior na terenie torfowiska - Jeziora Żabiniec. Tu podobnie jak przy Jeziorze Elżbiety, znajdował się drewniany pomost, z którego można było podziwiać całą panoramę wodnego obszaru.



Niczym rzeka



I jak się nie zakochać w takim miejscu? Nadało się ono idealnie na zrobienie dłuższego postoju, podczas którego, prócz konsumpcji zawartości wycieczkowych plecaków, znalazł się także czas na sesje zdjęciowe, np. z koron rosnących w pobliżu sosen.


Foto: Statyw

Po chwili relaksu powędrowaliśmy leśną ścieżką, prowadzącą dookoła jeziora, by udać się do miejsca obfitującego w owoce żurawiny.




Przygiełka biała

Jak się okazało, prócz żurawiny było tam także mnóstwo... modliszek. Ten piękny owad o kanibalistycznych zapędach, należy do jednego z moich ulubionych przedstawicieli polskiej entomofauny.

Artystyczny kadr na zielonego stwora

Jeszcze kilka lat temu krytycznie zagrożony wyginięciem, zamieszkiwał głównie okolice Kotliny Sandomierskiej. Obecnie prowadzi wręcz ekspansję na terenie naszego kraju, z roku na rok poszerzając zasięg swojego występowania.

Przyczajony tygrys

Na sam koniec zostały nam dwa jeziora położone w bliskim sąsiedztwie od siebie, których tafla usłana była liśćmi grzybienia północnego. Dzięki niemu na przełomie lipca i sierpnia cała okolica zamienia się w biały ogród pływający na wodzie.








  Z torfowiskowych ekscesów, ruszyliśmy lasem do Łopuszna, by zdążyć na busa jadącego do Kielc.

Kolorowi zbieracze


Foto: Raku

Szyszunia w płomieniach. Uspokajamy oprócz niej nic nie ucierpiało
Foto: Raku

Choć wyrobienie się na niego wisiało na włosku, a po drodze przytrafiła się dodatkowa kontuzja, którą trzeba było prędko zaopatrzyć, udało się dotrzeć na czas.



I tak zakończyła się druga i na pewno nie ostatnia wyprawa z cyklu wycieczek, pozwalających odkryć piękno jeszcze nie do końca znanej krainy Pojezierza Świętokrzyskiego. 

2 komentarze:

  1. Cudownie! Jak dla mnie kolejna wymarzona wycieczka. Miejsce fantastyczne. I efektownie pokazane.

    OdpowiedzUsuń