12.06.2021
Skład: Oliwka z Mikim, Kamila, Brajan, Bugli, Raku i Ja
Trasa: Szydłówek - G. Szydłówkowska - Świnia Góra - Domaszowice - Mójcza - G. Zalasna - Bukówka - G. Telegraf - G. Hałasa, ok. 22 km
Sienkiewka? Majonez? Kadzielnia? Może scyzoryk? A Wam co pierwsze przychodzi na myśl, gdy ktoś powie o Kielcach? Jeśli któreś z powyższych, to znaczy, że wiecie o nich tyle, co przeciętny turysta odwiedzający je przejazdem. Kielce mają do zaoferowania o wiele więcej niż najdroższe przystanki w Polsce. W końcu gdyby nie Kielce nie wiedzielibyśmy, gdzie najmocniej piździ, nie byłoby niezapomnianego 1 z 10, czy Czereśniaka z Czterech Pancernych. O nieznanym obliczu Kielc i niebanalnych miejscówkach oczami nas - tubylców, którzy mieszkają w Kielcach od urodzenia, w cyklu wycieczek "Kielce jakich nie znacie". Ale poznacie, gwarantuję!
Miki z Oliwką |
Czereśniożercy Foto: Raku |
I to najlepiej tak długi, żeby na spokojnie dało się zjeść i rzecz jasna przydałoby się jeszcze ładne miejsce. Gdzie ja teraz, będąc pośrodku działek ogrodzonych drutem kolczastym, miałem takie miejsce znaleźć,? Ano była taka jedna górka w pobliżu. Częściowo porastał ją las, a z tej drugiej strony opadało dawne wyrobisko po kamieniołomie. Przed laty eksploatowano tu rudę żelaza oraz kwarcyty dolnodewońskie. Drzewa wycięto w pień, później co prawda w ich miejsce zasiały się nowe, ale nie zdążyły jeszcze na tyle urosnąć, by przysłonić widoki ze szczytu. A te są naprawdę zacne.
Świnia Góra jest miejscem równie pięknym, co mało znanym. Można stąd zachwycić się jedną z najpiękniejszych panoram na terenie miasta. Szczególnie warto tu przyjść o wschodzie Słońca. Obrazek, na tonące w morzu mgieł Łysogóry wraz z najwyższymi szczytami województwa, jest wówczas bajeczny. Jak do tego dopisze nam szczęście, istnieje duża szansa na zobaczenie lecącego tuż nad głową samolotu. Lotnisko znajduje się wszak kilka kilometrów dalej.
Kowboje dzikiego zachodu |
Kłosy zwiastują rychłe nadejście lata |
O takie obrazki w Kielcach coraz trudniej Foto: Raku |
Kiedyś działała tu piaskownia, obecnie działa zalew, który ściąga miłośników wędkowania i kontemplacji z przyrodą. Wędkowanie i kontemplacja jest możliwa, o ile akurat nie trafimy na jakiś słoneczny weekend, gdzie stada wylegujących się na plaży Januszy, równie mocno co opalenizny, pragną zanurzyć się w rześkiej wodzie, taki letni podgatunek morsów. Nie dziwi więc, że czasami brzegi zalewu zamieniają się w zdające się nie mieć końca parkingi.
Zalew w Mójczy |
Być w Mójczy i nie przejść po kładce nad Lubrzanką, to tak jak nie być wcale. Znajdzie się zapewne ktoś taki jak pan maruda, niszczyciel dobrej zabawy i stwierdzi, cóż ciekawego może być w dwóch betonowych słupach przerzuconych przez rzekę? Zapraszam taką osobę z rowerem na ową kładkę, by się przekonała osobiście o czym mówię. Znając już synonim wąskości, wiedząc jak to jest wisieć kilkadziesiąt centymetrów nad wodą, mogliśmy iść dalej. A dalej odłączyła się od nas Oliwka wraz z Mikim i kolejne kilometry pokonaliśmy już w piątkę. Na piątkę zaś spisała się leśna ścieżka. Nie pozwoliła nam ani chwili się nudzić, co rusz podsuwając jakieś wspaniałości, na których można było zawiesić oko.
Smółka pospolita |
Foto: Raku |
Od prawie 20 lat na Górę Zalasną PTTK organizuje drogę krzyżową, w której chętnie uczestniczą mieszkańcy Foto: Kamila |
Foto: Raku |
Ale gdy padać przestało, zrobiło się cudnie. Odsłonił się falisty horyzont z chęcińskim zamkiem w dali, a i cel wędrówki widać było jak na dłoni. Ruszyliśmy więc podmokłymi łąkami, tak jak prowadziły znaki szlaku. Roiło się tam od winniczków, które właśnie wyszły po deszczu. Wiecie dlaczego to robią? Przyczyna jest o wiele prostsza niż może się wydawać - muszą się napić. Tym razem musiały też uważać na nas, byśmy przypadkiem ich nie zdeptali. Nikt nie chciałby przecież, by ktoś deptał mu jego dom, który targa przez całe życie na plecak. Chruup...
Foto: Statyw |
Gdybyście tu kiedyś byli, będziecie już wiedzieć kto wzniósł taką buszmeńską chatkę w okolicach szczytu Foto: Raku |
Bitwa żywiołów |
No i tu się, kolego, zdziwisz. Nawet w ogródkach działkowych byliśmy. Z tym, że my zeszliśmy do nich ze Świniej Góry, nie odwrotnie, jak Wy. Podobno jest tam gdzieś w pobliżu krzyż choleryczny, ale nie udało nam się go znaleźć.
OdpowiedzUsuńNiestety tak dobrze zaprawionych piechurów, jakich liczy Wasza grupa, ze świecą szukać. Większość z tych miejsc przedreptaliście zapewne wielokrotnie. Może w kolejnych odsłonach wycieczek z tego cyklu uda nam się jakoś zaskoczyć. A o krzyżu słyszałem, ale jakoś tak umknął z pamięci podczas wycieczki.
Usuń