Obserwatorzy

Popularne posty

czwartek, 2 stycznia 2020

Wycieczka nr 59: DZIEŃ Z ŻYCIA CHĘCIŃSKIEGO GWARKA


30.12.2019

Skład: Oliwka, Maciek, Kędzier, Locht, Bugli, Raku i Ja

Trasa: Czerwona Góra - G. Miejska - Kłm. Okrąglica - G. Okrąglica - Diabelski Stok - G. Bukowa - G. Żakowa - Stokóweczka - Kłm. Stokówka - Kłm. Ostrówka - Chęciny, ok. 20 km

  Nad dnem doliny unosiły się tylko tumany poderwanego pyłu. Dobijający 30-tki Mikołaj, gwarek z Polichna śledził wzrokiem smugę piaszczystej drogi wijącej się przed nim. Na wozie ciągniętym przez konia obijały się o siebie ciężkie, drewniane skrzynie. Mieściły w sobie bryłki srebra - owoc tygodniowej pracy Mikołaja. Ten, wiedział, że niespełna godzina podróży dzieli go, by dotarł do miejsca, gdzie skarb wymieni na pieniądz, dzięki któremu będzie mógł wyżywić rodzinę.

  Niemalże 500 lat później idziemy zarastającą ścieżką, jaką z pewnością chadzali do pracy podobni do Mikołaja gwarkowie. Nie potrafimy odpędzić się od myśli, czy któreś z rosnących drzew, choćby jedna z przydrożnych kapliczek pamięta te zamierzchłe czasy. Jedyne czego jesteśmy pewni to to, że pięć wieków temu na szczycie tej góry nie stała żadna wieża ciśnień i nikomu nie przyszłoby wówczas do głowy, by wdrapać się na nią pchanym głodem ciekawości.  

Ekipa w komplecie przy znalezisku

Chcąc dostać się na górę musieliśmy pokonać 3 kondygnacje

  Gdy w cieniu chęcińskiego zamku budowało się miasteczko, wiedza o geologicznym potencjale okolicy dopiero raczkowała. Musiały minąć kolejne dziesięciolecia nim zaczęto ją odkrywać. Wpierw przystąpiono do poszukiwań złóż. W następnej kolejności - do eksploracji rudy ołowiu, miedzi, a nawet srebra w czystej postaci. Pozyskane surowce doskonale sprawdzały się w budownictwie, malarstwie (jako cenione barwniki). Niektórym minerałom przypisywano nawet lecznicze właściwości. Sądzono, iż nad taki malachit nie ma lepszego środka przeczyszczającego, który jednocześnie leczy choroby serca, czy zapobiega epilepsji. O krok dalej posunięto się w przypadku azurytu. Kamień o niebieskawym zabarwieniu zyskał wnet rozgłos jako panaceum uspokajające dzieci i wpływające na skręcanie się włosów. 
 Suma korzyści wynikających z wydobycia drogocennych kruszców przyczyniła się do powstania pierwszych cechów zrzeszających gwarków potrzebnych do wydobycia skarbów skrytych dotychczas pod ziemią. I choć praca gwarka niosła ze sobą solidne zyski, wymagała również wielu wyrzeczeń i codziennego stawiania czoła śmierci.


 Trasa naszej wędrówki wiodła dalej do kamieniołomu położonego u podnóża sąsiedniej Okrąglicy - jednej z dziewięciu gór kruszconośnych, które tworzą górniczy pierścień wokół Checin.  Na samym wzniesieniu, jak i w jego bliskim sąsiedztwie znajduje się wiele pozostałości po dawnym górnictwie kruszcowym, które mieliśmy w planach poszukać zaraz po przerwie. A ta minęła nam niepostrzeżenie. Po złapaniu chwili oddechu mogliśmy wznowić naszą wędrówkę. Niemalże od razu zaczęliśmy wspinać się na szczyt stromego wzniesienia.

Jak zawsze stosujemy się do zakazów

Na tej trasie nikt nie mógł zarzekać, że za mało wspinamy się pod górę

W połowie wspinaczki rozdzieliliśmy się na dwie grupy (Locht poszedł z Oliwką, a reszta ze mną) i zaczęliśmy poszukiwania. Jedyne co udało nam się znaleźć przed dotarciem na wierzchołek góry to dawne szpary górnicze, głębokie czasami na kilka metrów i wyraźnie wyróżniające się na tle leśnego krajobrazu czas zaciera ślady przeszłości

Jedna z najlepiej widocznych szpar górniczych

Widok znad kamieniołomu w kierunku ostatnio zdobytej Górze Miejskiej

Na szczycie i w jego bardzo bliskim sąsiedztwie zaczęły się natomiast pojawiać niewielkie skałki zbudowane z wapieni dewońskich i coraz częstsze zagłębienia terenu, będące pozostałością po dawnych szybikach. Eksploracja na tych terenach trwała od XVII wieku po lata 60-te XIX w. Na szczycie razem z Lochtem poszliśmy poszukać czy nie ma czegoś ciekawego w głęboko wciętym i niezwykle malowniczym wąwozie.Mimo poszukiwań zarówno w partiach szczytowych jak i na przełęcz oddzielającej Górę Okrąglicę od Góry Miejskiej, nie udało nam znaleźć się żadnego z dostępnych wyrobisk podziemnych. Natrafiliśmy jednak na dwa zapomniane łomiki i niewielką grupę skałek. Po zakończeniu poszukiwań i spotkaniu ośmiu saren, skutecznie uciekających przed migawką aparatu, wróciliśmy do reszty ekipy i dalszą wędrówkę kontynuowaliśmy już wydeptanymi ścieżkami. Jedną z nich w końcu opuściliśmy górę i dotarliśmy na skraj lasu, który stanowił ciekawy punkt widokowy na znajdującą się tuż przed nami ekspresówkę. By dostać się na sam dół każdy z nas musiał pokonać stromą ścieżkę, na której co jakiś czas można było zobaczyć ciekawe wychodnie skał wapiennych.


Potem czekał nas krótki odcinek asfaltu, który jednak szybko sobie urozmaiciliśmy. By nie iść oklepanym szlakiem niebieskim do Piekła, wybrałem drogę w nieznane zakątki lasów Pasma Bolechowickiego. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Tutejsza okolica wyciągnięta niczym z wysokogórskich lasów i porośnięta bijącym z daleka zielenią mchem, wyglądała zarazem tajemniczo, a z drugiej jednak strony zachęcał by iść coraz głębiej. Bardzo krótką przerwą od lasu stała się dla nas droga przeciwpożarowa, którą musieliśmy pokonać chcąc dostać się na kolejne ze wzniesień, na które mało kto się zapuszcza. Była nim Góra Bukowa, gdzie zachowało się wiele reliktów przeszłości dawnego górnictwa. Ogromne "doły", a także niewielkie i zarastające łomy, stanowią praktycznie jedyny widoczny obecnie ślad historii tego miejsca.

Spokojnie złapię Cię :)



Jeszcze przez wiele kilometrów musieliśmy zmagać się z brakiem jakichkolwiek ścieżek i z ogromną ilością zarośli. Szczęśliwie jednak dotarliśmy na ścieżkę, które wyprowadziła pod samo wejście Jaskini Piekło. Mimo ujemnej temperatury ostatniej nocy w jej wnętrzu nie zdążyło utworzyć się aż tak wiele nacieków lodowych, jakie mieliśmy okazję oglądać w ostatnie ferie (link tutaj). Dalej powędrowaliśmy ścieżką prowadzącą u podnóża skał.

Całkowicie zapomniana skałka z Jaskinią Czyściec

Chęciński totem

Kolejną atrakcją wycieczki była Stokóweczka. Jest to niewielka, bo licząca zaledwie ok. 20 m grań górska, stanowiąca idealną rozgrzewkę przed wejściem na Stokówkę.

Miejscami nachylenie sięgało 40°

Po znalezieniu się już na samym szczycie rozpoczęliśmy wędrówkę niezwykle urokliwą dróżką, na której co jakiś czas zza krzewów jałowca przebijały się rozległe widoki na okolicę. Dotarliśmy nią nad samą krawędź naszego świętokrzyskiego Wielkiego Kanionu. Tutaj czekała na nas chwila rozkoszowania się panoramą i ostrożne zejście na samo dno kamieniołomu.



Na dole nie spotkaliśmy żadnego ze wspinaczy, którzy zjeżdżają z całej Polski, by tutaj trenować. Nie mogliśmy być gorsi od nich ;) Tym razem jednak ze specjalistycznym sprzętem Kuba wraz z Bartkiem mogli poćwiczyć schodzenie po linie w terenie. My zaś zajęliśmy się  upragnionym odpoczynkiem i zwiedzaniem okolicy.

Czas na wspinaczkę

Niewielki lodospad


Po ponad godzinie musieliśmy jednak opuścić to miejsce, by zdążyć jeszcze na zaplanowaną pizzę w Chęcinach. A trzeba podkreślić, że Stokówka nie była ostatnią atrakcją tego dnia. Czekała na nas jeszcze jak zawsze skryta, trudno dostępna, dzika i dzielnie broniona przez kłujące krzaki tarniny - Ostrówka. Bez wątpienia jest jedno z najpiękniejszych i najbardziej strzeżonych miejsc, które mieliśmy okazję odwiedzić. Dalsza część trasy upłynęła nam w blasku promieni zachodzącego Słońca.


Nasz cel już był coraz bliżej

Po pokonaniu nużącej trasy szlaku niebieskiego, którą każdy z nas znał już dobrze na pamięć, dotarliśmy wreszcie do Chęcin. A tam czekała na nas najgorsza ze wszystkich możliwych ewentualności: pizzeria okazała się być zamknięta! Ledwo opanowując nasze wygłodniałe żołądki, udaliśmy się na leżący po przeciwnej stronie drogi przystanek autobusowy. Jedynym pozytywnym aspektem całej tej sytuacji był krótki czas oczekiwania autobusu i dużo szybsze znalezienie się w domu.

5 komentarzy:

  1. No nie - taka kapitalna trasa i dramat na zakończenie. ;)Trzeba było zamówić pizze z dostawą do domu.
    Przypomnieliście mi dawno nieodwiedzane miejsca. Może warto i nam się do nich wybrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż rzeczywiście pizza mogła już czekać na nas w domu, jednak to już nie jest to samo.

      Usuń
  2. Jesteście świetni i macie świetne tereny do eksploracji.
    ale ta "wieża ciśnień" nie jest "wieżą ciśnień". brak adekwatnej infrastruktury wodnej, ponadto konstrukcje jest zbyt licha by utrzymać kilkadziesiąt ton wody. Obiekt wygląda mi na wieże obserwacyjną p.poż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o ten obiekt mam pewność, że jest to wieża ciśnień. Mimo, że nie przypomina ona swoim wyglądem wież, które na co dzień mamy okazję zobaczyć. A to za sprawą tego, że jest to prawdopodobnie jedyna tego typu konstrukcja w Polsce. Po więcej rzetelnych informacji, m.in na temat jej budowy odsyłam do linku poniżej:

      http://www.wieze.geotor.pl/wieze_cisn/czerwona_gora_1/czerwona_gora_1.htm

      W razie wszelkich dodatkowych pytań i wątpliwości proszę śmiało pisać :)

      Usuń
    2. Ok, teraz już jasne przeznaczenie - faktycznie wieża ciśnień. Mocno ją przeszacowałem, dla potrzeb szpitala wystarczy spokojnie dwa trzy metru sześcienne zbiornika, zwłaszcza gdy ma się własne ujęcie i stację pomp.

      Usuń