Obserwatorzy

Popularne posty

czwartek, 14 stycznia 2021

Wycieczka nr 79: ŚLADAMI LEŚNEJ WĄSKOTORÓWKI CZ.1

31.10.2020

Skład: Kędzier, Makumba, Raku i Ja

Trasa: Barcza, pętla - Rampa - Rez. Barcza - Lekomin - Ścięgna - Chrusty - Rez. Zachełmie - Ścięgna, ok. 16 km

  Już w 1916 wybudowano pierwszy odcinek kolejki prowadzący z Zagnańska do Borowej Góry. Miał usprawnić transport drewna z lasów do zagnańskiego tartaku. Na początku lat 20-tych doszło do silnej rozbudowy sieci kolejowej. 
  W 1926 r. pierwsza grupa turystów miała okazję podziwiać Puszczę Jodłową z wąskotorowych wagoników. Ruch towarowy, jak i pasażerski leśnej wąskotorówki rozkwitał w najlepsze. 


Powstawały nowe szlaki komunikacyjne (m.in Zagnańsk - Święty Krzyż, którym transportowano urobek z kopalni pirytu w Rudkach). Wydłużano istniejące już fragmenty. W tym okresie przebudowano także odcinek kolejki w rejonie kamieniołomów w Barczy. Umożliwiło to naprawę najsłabszego ogniwa produkcji kopalni - transportu.
Używane dotąd do pracy konie zastąpiono parowozami. Sytuacja robotników niemal z dnia na dzień uległa poprawie. Wzrosło zapotrzebowanie na wydobywane kruszywo, które wykorzystywano do budowy nasypów kolejowych, bądź produkcji betonu.

Foto: Raku

Wywóz produkowanego surowca odbywał się torem, który prowadził z terenu kopalni wzdłuż prawego skraju szosy Kielce – Radom do niewielkiej osady Występa Kolejowa. Tam następował przeładunek z drewnianej rampy na wagony o normalnym rozstawie torów. 

Lata 30-te i realizowany przez kamieniołom program zatrudniania bezrobotnych sprowadził napływ nowych pracowników. Paradoksalnie spowodowało to znaczny spadek wydajności. Do pracy bowiem trafiały osoby kompletnie do niej nie przygotowane, chore, czy wręcz pozbawione kompetencji. Zdarzali się fryzjerzy, szewcy, a nawet - co szczególnie smutne - ludzie sztuki, w tym zawodowy tancerz. 

Nad rampą

Złą sytuację gospodarczą przypieczętował wybuch II wojny światowej. Dochodziło wówczas do nielegalnego pozyskania drewna. Ten szerzący się na ogromną skalę proceder, doprowadził do znacznego wylesienia najbliższej okolicy torowisk, jak i również terenów leżących na terenie Puszczy Jodłowej. 

Pustostan z góry wyglądał niczym niewielki labirynt

Wraz z nastaniem okupacji niemieckiej warunki pracy na kolejach leśnych uległy gwałtownemu pogorszeniu. Całą odpowiedzialność w przypadku wystąpienia awarii, czy wypadków zrzucano na pracowników. Konsekwencje nieraz potrafiły być bardzo surowe z wywózkami do obozów koncentracyjnych włącznie. 

Partyzanci wykorzystywali kolejkę jako narzędzie przemytu broni i amunicji. Pociągi zaopatrywały żołnierzy w żywność, prasę konspiracyjną. Partyzanci posiadali swój umowny znak z kolejarzami. A była nim pionowo wetknięta w torowisko jodłowa, bądź świerkowa gałązka. Widząc ją, maszynista był zobowiązany zatrzymać się w odległości do 300 m i zabrać ze sobą ukrytych żołnierzy podziemia. 
Na trasie kolejki dochodziło także do licznych akcji dywersyjnych. Wśród nich znalazło się chociażby wysadzanie mostów. 

Foto: Raku

Foto: Raku

Po zakończeniu okupacji tabor kolejki liczył 11 parowozów i średnio 150 pracowników. Niebawem powstał Świętokrzyski Park Narodowy. Utworzenie Parku nałożyło liczne ograniczenia w kursowaniu oraz ilości pozyskiwanego drewna. Jeszcze krótko jeździły pociągi turystyczne, a nawet specjalnie zamawiane składy wycieczkowe zaopatrzone w wagon bufetowy - odpowiednik dzisiejszego WARSa. Parowozy prowadzące takie składy były często "majone", czyli ozdabiane przez załogę gałązkami, bądź kwiatami. I oczywiście odpowiednio drogie.



Z czasem turystyczna linia stała się nierentowna i należało ją zlikwidować. Podobny los spotkał kamieniołom w Barczy, gdzie na krótko po wznowieniu pracy na potrzeby odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych, zupełnie zaniechano wydobycia. Trochę więcej szczęścia miały odcinki przebiegające lasami w okolicy Suchedniowa. Tu w latach 50-tych wybudowano bocznicę prowadzącą do kopalni Baranów. 

Dwa cokoły betonowe ze stalowymi osiami bębnów przekładni linowej funikularu (takie dziwne słowo oznaczające kolej linowo-terenową) z lat 1952–55, który funkcjonował podczas eksploatacji kamieniołomu „Byk”, uruchomionego na potrzeby produkcji kostki brukowej do budowy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie

Koniec lat 60-tych wraz z początkiem kolejnej dekady stały się symbolem upadku niegdysiejszej potęgi kolejki. Praca na kolejach leśnych opiewała o skrajnie niebezpieczną. Na przestrzeni 1963 i 1964 roku doszło łącznie 11 wypadków, a zagnańskie przedsiębiorstwo kolejek leśnych zyskało niechlubne miano „fabryki wypadków".

Foto: Raku

Niewiarygodne wydaje się, że rozbudowana sieć kolejki łącząca ze sobą pół Kielecczyzny nagle miała przestać istnieć. Zwłaszcza, że jej wpływy widoczne były daleko od najważniejszych ośrodków przemysłowych. Nawet w takim Zachełmiu słynnym na cały świat z odkrycia tropów tetrapoda. Z tutejszego kamieniołomu prowadziła bocznica kolejki. Z pomocą konnych furmanek wywożono nią wydobyty dolomit na rampę przeładunkową w nieodległych Chrustach. Podobne przykłady liczy się w dziesiątkach.


Foto: Raku

Iskierkę nadziei podsycały próby ponownego zaadaptowania wąskotorówki w celach turystycznych. Ostatecznie jednak bardzo zły stan techniczny infrastruktury kolejowej, przypieczętował decyzję o likwidacji wszystkich odcinków torowisk. W 1967 roku zniknął szlak z Bodzentyna na Święty Krzyż, a 5 lat później z Zagnańska do Bodzentyna. Najdłużej trzymał się fragment Zagnańsk-Siekierno. Zdemontowano go dopiero w 1977 r, tym samym zamykając rozdział burzliwej historii jednego z najbardziej fascynujących przedsięwzięć na świętokrzyskich ziemiach.


W ciemności

2 komentarze:

  1. Często tędy wędrujemy, ale nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby zbadać trasę kolejki waskotorowej na tym odcinku. Przedzieramy się jej trasą na innych odcinkach. Ten wariant zapamiętam na przyszłość i może jakoś niedokładnie skopiuję.
    Odcinek kolejki z Zagnańska na Św. Krzyż był jednym z ulubionych wspomnień mojej mamy, która w latach powojennych przebywała w domu dziecka w Zagnańsku i tą właśnie kolejką odbywała wycieczki w Góry Świętokrzyskie.
    Z licznych wspomnień związanych z opisanymi tu miejscami dodam jeszcze tylko jedno - jeszcze przed odkryciem śladów tetrapoda i popularnością dawnego kamieniołomu Zachełmie dostaliśmy się do niego schodząc po ścianie wyrobiska na dno. Nie było bardzo łatwo, ale do przejścia. Cóż, każdy kiedyś był młody ...
    A Księżyc - super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię gdy ktoś dzieli się wspomnieniami. Czytając je można przenieść się do czasów, które niejednokrotnie zna się jedynie ze starych albumów pełnych rodzinnych fotografii, bądź opowieści dziadków.

      Usuń