Obserwatorzy

Popularne posty

środa, 14 sierpnia 2019

IX Wyprawa Jaskiniowców Świętokrzyskich: UKRYTE SKARBY WIELICZKI


14.07.2019

Skład: Tata Lochta, Locht, Makumba, Raku i Ja

Trasa: Szyb Św.Kingi - Komora Kazimierza Wielkiego - Komora Rzepki - Komora Boczaniec -Komora Janik Górny - Komora Lizak - Komora Gospoda - Rez. Groty Kryształowe - Komora Margielnik - Dworzec Gołuchowskiego - Komora Saurau - Kaplica Św.Jana - Szyb Św.Kingi

W naszym kraju możemy znaleźć wiele pięknych miejsc. Niewątpliwie mają one swój niezwykły klimat i niepowtarzalną urodę, które zachęcają do ich ponownego odwiedzenia. Niektóre jednak są tak wyjątkowe, że zostały wpisane na listę UNESCO. Do tego prestiżowego grona należy m.in Kopalnia Soli w Wieliczce. Najbardziej znana kopalnia w Polsce, jedna z największych atrakcji na mapie turystycznej naszego kraju i można śmiało stwierdzić, że także Europy. Jest jednym z dwóch zakładów górniczych na świecie (drugim jest kopalnia soli w Bochni), działających nieprzerwanie od średniowiecza do czasów współczesnych. Ponad 241 km podziemnych korytarzy przyciąga turystów z całego świata już od XV wieku! Odwiedzający kopalnię mogą zobaczyć ich jedynie niewiele ponad 1%. Reszta pozostaje dla większości niedostępna i skrywa niezwykłe tajemnice...

Pierwszy raz w historii naszych wycieczek i wypraw jaskiniowych, ktoś inny niż Ja stał się naszym przewodnikiem. Funkcję tą objął Tata Lochta, który znał każdy zakamarek kopalni. I to właśnie dzięki niemu mogliśmy zobaczyć tą część Wieliczki, która znajduje się z dala od turystycznych tras. Naszą wyprawę rozpoczęliśmy od wypełnienia odpowiednich dokumentów i zapoznaniu się z regulaminem zwiedzania. Potem przyszedł czas na pobranie górniczego sprzętu od sympatycznego pana Grzegorza. Po otrzymaniu koszul, lamp górniczych, kasków i pochłaniaczy, mogliśmy ruszyć dalej.

By dostać się do labiryntu podziemnych korytarzy, musieliśmy zjechać 64 m w dół Szybem Św. Kingi. Po znalezieniu się na I. poziomie i przejściu przez Komorę Kazimierza Wielkiego, wkroczyliśmy na całkiem spory fragment trasy górniczej.
Popiersie władcy

Kierat konny typu saskiego



Świetlna impresja



Solne "kalafiory"

Dobry nastrój utrzymywał się przez całą wyprawę
Odwiedziliśmy m.in Komorę Rzepki, której wygląd na przestrzeni kilku lat zmienił się nie do poznania.



Krystalizacja wtórna w jednej z niewielkich, przybocznych kapliczek

Byliśmy również w Komorze Boczaniec, gdzie zobaczyliśmy zabytkowe kaszty, czyli podpory stropu kopalni, liczące sobie nawet ponad 400 lat!



Komora Janik Górny

Lecz poza miejscami udostępnionymi do zwiedzania, byliśmy także tam, gdzie widniały tabliczki z zakazem wstępu dla nieupoważnionych. Jeden z "zakazanych" korytarzy skrywał drewnianą drabinkę, która zaprowadziła nas do Komory Lizak - miejsca, które za kilka lat przestanie istnieć.


Foto: Tata Lochta
A takich perełek było jeszcze więcej!
Komora Gospoda




Tata Lochta bardzo postarał się, byśmy ani przez chwilę się nie nudzili. Zaraz po wkroczeniu w niższe i bardziej błotniste korytarze, usłyszeliśmy z ust naszego przewodnika, słowa, które były kwintesencją całej wyprawy: "Dobra, żarty się skończyły. Tutaj nie powinno was być".
W tej komorze zdaliśmy sobie sprawę, jak niebezpieczna jest praca górników

Jedna z solnych brył ogromnych rozmiarów, która oderwała się od stropu





W tej części kopalni chodniki górnicze miały całkowicie odmienny charakter. Nie brakowało ciasnych przesmyków, popękanych belek, czy stromych i śliskich pochylni.







Od lewej: Nasz przewodnik - Tata Lochta, Locht, Makumba i Raku


Nasza dalsza droga prowadziła wzdłuż zabytkowych wyrobisk, na ścianach których mogliśmy zobaczyć liczne ślady po dawnej działalności górniczej.









Ciekawe geologicznie zaburzenie warstw w obrębie iłowców anhydrytowych, występujących w obrębie pokładu soli spizowej, które powstało w warunkach naprężeń tektonicznych. Może brzmi skomplikowanie, ale wygląda pięknie :)




W końcowej części korytarza, którym ciągle podążaliśmy, znajdowały się solidne, metalowe drzwi, broniące dostępu do zupełnie innego świata, podziemnej krainy, którą niewielu miało okazję zobaczyć. Gdy znaleźliśmy się po ich drugiej stronie, poszliśmy do Przedsionku, gdzie chwilkę poczekaliśmy na Tatę Lochta, który szybko uporał się z włączeniem oświetlenia.

Solne makarony







Kilka minut później byliśmy już w Dolnej Grocie Kryształowej (706 m³ ). Cały jej strop i ściany pokrywały przejrzyste kryształy halitu.


Krawędzie największych kryształów sięgają nawet 40 cm!

Nie mogąc nacieszyć się pięknem tego miejsca, nasze głowy ciągle skierowane były w górę.

Następnie przyszedł czas na nieco większą Górną Grotę Kryształową (1000 m³ ), która okazała się być jeszcze piękniejsza od swojej poprzedniczki.

Foto: Tata Lochta


















Aż trudno w to uwierzyć, że to cudowne miejsce odkryli austriaccy górnicy dopiero pod koniec XIX wieku.

Kryształki halitu zwane nie bez powodu włosami Św. Kingi




Jedna z ciekawszych form naciekowych, przypominająca gipsową różę pustyni





Bajkowa ściana pełna osobliwych nacieków



Oczarowani, udaliśmy się do kolejnej komory, gdzie kręcono kilka scen z filmu"Seksmisja". Jej rozmiary były tak imponujące, że światło z naszych latarek nie zdołało oświetlić wszystkich jej zakamarków.
Komora Margielnik


Foto: Tata Lochta



Dalej udaliśmy się przez Dworzec Gołuchowskiej i torami dawnej podziemnej kolejki, wyszliśmy na fragment trasy turystycznej, gdzie nie mogliśmy uniknąć spojrzeń tłumów zwiedzających, zdziwionych naszą obecnością.
Dworzec Gołuchowskiego


Jeden z wielu zachowanych wagoników








Kierat konny węgierski w Komorze Kraj



Dawniej górnicy zjeżdżali na tzw. szlągach, które zaczepiali o linę nośną. Nazywali to piekielną jazdą. Opuszczali się oni w zupełną ciemność, a mieli ze sobą tylko niewielki kaganek, który dostarczał im światła na 6 h.

Komora Saurau


Kaplica Św. Jana

Na zakończenie po czerwonym dywanie, poszliśmy do podziemnej restauracji. I tak nasza wyprawa dobiegła końca na III. poziomie - 135 m pod ziemią.
 
Było naprawdę super! Wspomnienia z tego dnia pozostaną w nas zapewne na bardzo długo. Na koniec chciałbym raz jeszcze ogromnie podziękować Tacie Lochta, dzięki któremu mogliśmy zobaczyć aż tak wiele i przeżyć przygodę życia.
Podczas tego kilkugodzinnego pobytu pod ziemią spotkaliśmy ludzi, dla których Wieliczka jest całym życiem. Ryzykują je każdego dnia, by to wspaniałe miejsce mogły oglądać kolejne pokolenia.

4 komentarze:

  1. Cześć Chłopaki niesamowita relacja!!! Z przyjemnością przeczytałam. Pełno wspaniałych zdjęć wrzuciliscie. Te krysztaly zachwycają. Udostepniam Wasz blog u siebie na fejsbooku bo warto. Nie byłam na tej trasie co Wy.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy ;) Nas zachwyciła cała kopalnia, bez wyjątku. Jej rozmiary, niezwykłe podziemne kaplice, kryształy. To miejsce jest tak wyjątkowe i piękne, że chciałoby się zostać tutaj zdecydowanie na dłużej.

      Usuń
  2. Odkładałam przeczytanie tej relacji na spokojny wieczór. Warto było - kapitalna wycieczka! I relacja oddaje jej walory.
    ja tez dziękuje Panu Tacie za to, że Was, a w efekcie i nas oprowadził po tym cudownym świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że jeszcze bardzo długo będziemy musieli czekać, by jakaś inna wycieczka okazała się być lepsza od tej. Pan Tata w roli przewodnika po Wieliczce nadaje się jak nikt inny :)

      Usuń